
Nieprawdopodobnym zbiegiem szczęścia znajduję na stanowisku obserwacyjnym ruski wał korbowy od jakiejś maszyny. Ideał waży ponad 20kg, ma małą platformę i wywiercony otwór o odpowiedniej średnicy. Normalnie zaczynam wierzyć w cuda. Niemałym wysiłkiem wbijam to w ziemię i pionuję. Przykręcam montaż. Wszystko działa!



Skrycie podziwiam Pana Tadeusza. Weterana nad weteranami. Człowieka, który pamięta zaćmienie z 1954 w Polsce i 2006 w Turcji. Mam nadzieję, że zobaczymy się również w Chinach w 2009.
Nieubłaganie nadchodzi ten moment. Czekamy.
Pierwszy kontakt! Chmury wyglądają już jakoś tak nie groźnie. Uda się, uda się!
Z notatnika: I kontakt. Baranki. 37.5C
Z notatnika: ostrość seeingowa.
Z notatnika:
10:10 CHMURY
10:15 ostrość seeingowa.
Z notatnika: 10:20 seeingowo, 32C.
Trwa wielkie kibicowanie chmurze, żeby przeszła, żeby przeszła...
Z notatnika: 10:30 seeingowo.
Już wiemy, że się nie uda. To jest nie do uwierzenia, ale nie uda się. Tej chmury nic już nie wymaże, nic nie rozwieje. Powietrze zastygło ciężkie jak ołów. Razem z nim nasze nadzieje.
Z notatnika: 10:45 seeingowo - chmura!
Nie udało się. Odkręcam aparat od teleskopu. Przykręcam kitowy obiektyw. Robię zdjęcia wokół siebie.
Wiele rzeczy dzieje się naraz. Gdzieś na południu grzmi i błyska. W nas uderzają porywy suchego gorącego wiatru. Niebo gaśnie.
Mija dwadzieścia pięć okrutnych minut, zanim ten potwór znikł odparowany promieniami Gwiazdy.
Automatyzm obserwatora zwycięża. Ręka sama sięga po notes.
Z notatnika: 10:20 fot. dosyć ostro.
Z notatnika: 10:30 seeingowo.
Z notatnika: 10:40 seeingowo, 1/250 pojechana
Z notatnika: 10:45 seeingowo
Z notatnika: dosyć dobrze.
Wieczorem pozostała już tylko Korona Syberii, alc. vol. 5.40% Temp 12C. Piana na dwa palce. Wot żizn, eh.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz